wtorek, 20 lutego 2018

Opowieść 3: Zakupy

   Minęły tylko trzy dni, a kuzynki już się nudziły. W telewizji nie wyświetlali ich ulubionej bajki, padał deszcz, do fabryki czekolady było za daleko, zjadły wszystkie Cukierki-Wróbelki, zużyły każdą naklejkę z królewną Asiperą Piękną (Leck nazywał ją królewną Asiperą Zezowatą), a nawet zabawa pozłacanym zamkiem dla lalek i czerwoną karocą nie dawała im radości. Przeczytały już prawie wszystkie książki w tym:


,,Rytle", książeczki z bajkami o niegrzecznych robakach nie dokończyły, bo nie była romantyczna. ,,Blacki Związek Piłki Nożnej: Wszystko o Blackiej Piłce Nożnej", nawet nie otworzyły, tylko od razu rzuciły na podłogę, a Leck ocalił ją przed zniszczeniem, ,,Zakazana Książka: Prosimy nie czytać" okazała się nudną książką o łowieniu i przyrządzaniu ryb napisaną przez tatę Lecka, ,,Władca Kluczyków" była bez ilustracji, a ,,Zabójstwo w Plusz Expressie" było pozbawione wróżek i królewien. Właśnie zabierały się za ,,Bisa i Wytwórnię Czekolady" (miały nadzieję, że będzie tam kupon na czekoladę), kiedy przestało padać.
 - Lecku, Lalo, Kasiu, Bako, Pri, Klaro, Mała, Diro, Tiro, Teso, Kanio, Asiu i Asipero! Ubierzcie się ładnie i zejdźcie na dół! - usłyszały mamę Lecka. Po chwili były na dole. 
 - Wysyłam was na zakupy. W portfelu macie wystarczającą ilość pieniędzy na zakupy z listy i dwie kulki lodów na głowę.
 - Ale nie chcę lodów na głowie, chcę Cukierki-Wróbelki! - zaprotestowała Asipera. Mama Lecka spokojnie odpowiedziała:
 - Cicho, Bis śpi. Przez Cukierki-Wróbelki Maja i Ania są u dentysty. Nie będziemy płacić za wasze zniszczone zęby. Poza tym te cukierki są drogie.
Leck zapytał:
 - Co mamy kupić?
 - Tutaj macie listę.
Na liście były:
Ołówki, Gumki, Temperówki, Kredki, Zeszyty, Makaron, Owoce (świeże), Ser żółty, Pomidory, Brokuły, Kakao, Cukier, Herbata, Drożdże, Jajka
Szczoteczki do Zębów dla Kuzynek (pilnie!)
 - Resztę rzeczy do szkoły kupi tata, jak będzie wracał z Mają i Anią od dentysty. Wróćcie przed czternastą.
 - Dobrze, mamo!
Wyszli z domu i od razu Asia zapytała:
 - Jak dostaniemy się na targ?
 - Oczywiście, że naszym autobusikiem - odpowiedziała Mała.
Leck spojrzał na swoje kuzynki.
 - Nie możemy.
 - Dlaczego? - zapytały zaskoczone.
 - Po pierwsze - zaczął - kierowca waszego autobusiku poszedł na dworzec i odjechał pierwszym pociągiem do Cynamonowa, po drugie żaden z nas nie może prowadzić, a po trzecie - wtedy Leck wyciągnął rękę w kierunku czegoś żółtego - przedwczoraj przerobiliśmy go z tatą na szklarnię. Będziemy hodować tam pomidory, truskawki... - Leck rozmarzył się. Asipera postanowiła wykorzystać to i wyjęła portfel z jego koszyka.
 - Zostaw to! - natychmiast zareagował. 
 - Yyy... Przepraszam - odpowiedziała niegrzecznie z wredną miną wkładając portfel z powrotem na miejsce. - Chciałam tylko sprawdzić, czy starczy nam na...
 - Cukierki-Wróbelki - Leck wiedział o uzależnieniu od tych cukierków. - Nie. Kupimy sobie lody.
I poszli. Minęli po drodze pocztę i kino. Kuzynki chciały do niego pójść na ,,Królewnę Asiperę Piękną" w 3D, nawet Lala stanęła w kolejce po bilety, ale Leck przypomniał, że to on ma portfel i to najdroższe kino w mieście. Niechętnie wyszła z kolejki. Nie odzywały się do końca podróży. Na targu było mnóstwo pluszaków, więc musieli stać w kolejce po pomidory. Nagle Leck spotkał swojego kolegę Kunga, świnkę. Mieszkał tuż przy targu.
 - Za chwilę wracam - powiedział kuzynkom, dał im portfel i poszedł. Wyszły z kolejki i rozdzieliły się, by odnaleźć miejsce, w którym sprzedawano Cukierki-Wróbelki. Nagle Asipera zawołała:
 - Znalazłam! - i poszły za nią w to miejsce. Tymczasem Leck, nie wiedząc, że jego kuzynki idą kupować Cukierki-Wróbelki, grał w piłkę z swoim przyjacielem. Właśnie strzelił mu gola gdy usłyszał strzępki rozmowy:
 - ...Cukierków-Wróbelków za całą sumę - rozpoznał głos Asipery. 
 - Dobrze - odpowiedział zapewne sprzedawca.
 - O nie! - krzyknął Leck. - Wybacz, Kungu, ale muszę lecieć!
 - Rozumiem - odpowiedział Kung, a Leck pobiegł w kierunku stoiska z cynamońskimi słodyczami.
 - Stop! - wrzasnął, kiedy dobiegł do sprzedawcy. - Nie możecie ich kupić, mamy ważniejsze rzeczy na głowie!
Kuzynki udawały głuche na słowa Lecka.
 - Ile to będzie ważyć? - spytała Asipera.
 - 3 kilogramy - odpowiedział sprzedawca.
 - Tylko? No dobra, bierzemy.
 - Nie, nie kupimy nawet jednego takiego cukierka. Oddajcie portfel. Proszę o zwrot pieniędzy.
I naprawdę smutne kuzynki poszły po brokuły. Później kupiły sobie szczoteczki do zębów z Królewną Asiperą. Kiedy kupowali lody Leck za nie wybrał dla nie śmietankowe i cynamonowe, a sam miał orzechowe i chałwowe. Była prawie czternasta, kiedy opuścili targ z wszystkimi rzeczami. Wrócili do domu dokładnie o 13:59. Kiedy Leck zapukał, jego mama otworzyła z Bisem na rękach.
 - Długo was nie było - powiedziała mama Lecka.
Leck opowiedział mamie wszystko o kuzynkach. A potem mama wysłała kuzynki do kątów. Lala miała kąt rozwarty, dziesięcioraczki siedziały w kątach prostych, a Asipera stała w kącie ostrym. Kiedy tata wrócił z Anią i Mają, mama stanowczo oświadczyła:
 - Kuzynki już nie będą chodzić na zakupy, ale pójdą do szkoły.

wtorek, 16 stycznia 2018

Opowieść 2: Kuzynki

   Od rana rodzina krzątała się po domu. Kuzynki miały przyjechać dokładnie w południe, więc nie było czasu na lenistwo. Wszyscy wiedzieli, że Cynamoni są wybredni, więc mama zrobiła wspaniały rosół. Maja, Ania i Leck dekorowali ciasto. Nawet Bis wytrzepał łóżeczko i dywan. Tata skręcił stare łóżka. Była już 12.30, ale nie było kuzynek. Mijał czas a ich ciągle nie było. Rosół stygnął, Bis prawie wywrócił ciasto, kurz leciał na podłogę. O 15 Mama postanowiła zadzwonić, czy to przypadkiem nie był to głupi żart, lecz zanim doszła do telefonu, Maja zawołała:
 - Ten autobus normalnie tu nie jeździ! O, zatrzymał się! To chyba one! 
 - A więc to nie był żart - mama złapała się za głowę. Kuzynki wszedły do domu.
 - Dzień dobry - powiedział tata. - Dlaczego się tak spóźniłyście?
Kuzynka z dwunastką na sukience zaczęła trajkotać jak nakręcona:
 - Podróżowałyśmy od wczoraj, lecz pół godziny po wyjeździe przypomniałam sobie, że zostawiłam w domu najważniejszą walizkę: tą z pozłacanym zamkiem dla lalek i czerwoną karocą, więc musiałyśmy zadzwonić do Majtka i wrócić po nią. A w nocy skończyło się paliwo i Cukierki-Wróbelki, a bez nich nie możemy podróżować, więc musiałyśmy je dokupić, a była ogromna kolejka i jeszcze musiałyśmy odwiedzić Muzeum Porcelanowych Zabawek...
 - Wystarczy, jestem Lala – przerwała jej kuzynka z jedynką.
 - Jestem Kasia - przedstawiła się kolejna.
 - Jestem Baka.
 - Jestem Pri.
 - Jestem Klara.
 - Jestem Mała.
 - Jestem Dira.
 - Jestem Tira.
 - Jestem Tesa.
 - Jestem Kania.
 - Jestem Asia.
 - Jestem Asipera – zakończyła ta z dwunastką – Poza Lalą to to są Dziesięcioraczki! - po tym ugryzła swój ogon. Pożałowała tego.
 - AUUUUUĆ! 
 - Nie gryziemy ogonów - powiedział Leck. - Jestem Leck. A to są Maja i Ania – bliźniaczki.
 - A Iś!– wykrzyknął mały Bis.
 - To jest Bis – wytłumaczyła mama Lecka. – On jeszcze nie umie dobrze mówić. 
 - Idźcie umyć ręce! Zaraz obiad! - krzyknął tata, patrząc na garnek z zupą.
Leck, Maja i Ania zaprowadzili kuzynki do łazienki. Kasia powąchała mydło: było bezzapachowe, najtańsze.
 - To nie jest mydło o zapachu cynamonowo-różanym. - Umyli ręce i poszli do jadalni.
 - A co na obiad? - spytała Kania.
 - Zupa - szybko odpowiedział tata.
 - Jaka? Grzybowa? - dopytała Kania.
 - Nie. Rosół z makaronem. Sama robiłam. Makaron też - odpowiedziała mama.
 - Lubię twój rosół - powiedział Leck.
Kuzynki były chyba innego zdania. 
 - Fuuuuuuuuuuuuuu! - krzyknęły wszystkie naraz.
Leck był zdumiony.
 - Nie lubicie rosołu z domowym makaronem?
 - Lubimy...   Ale złoty i z cynamonem, nasz rosół można jeść tylko łyżką ze srebra, a toto nie jest złote i cynamonowe, prawda?
  - Nie ma tu ani szczypty cynamonu, ale spróbujcie. – I spróbowały choć niechętnie.
  - I jak dobre czy niedobre? - zapytał Leck.
  - Bardzo dobre, czy możemy dokładkę?
W ciągu kilku minut cały rosół zniknął w brzuchach domowników i gości.
 - Jak długo tu zostaniemy? - spytała Lala.
 - Dopóki nie znajdziemy dla was nowego domu. Majtek nie chce opiekować się wami.
 - Szkoda.
 - Za pół godziny zjemy ciasto - oznajmiła Ania. Leck poszedł powiedzieć swojemu najlepszemu przyjacielowi Kungowi, który mieszkał trzy domy obok, o wszystkim, co zrobiły kuzynki. Wpadł na krótko, żeby zdążyć zanim 12 szczurków pożre ciasto nie zostawiając ani kruszynki dla jego. Gdy wrócił rozbrykane kuzynki krzyczały ,,Ciasto, ciasto!!!”, A Asipera zaczęła skakać na krześle.
I wtedy nagle …………złamało się krzesło i Asipera spadła z krzesła!!! 
 - Mamy jeszcze jedno krzesło – powiedział tata.
 - Czy to ciasto jest marmoladowe? -  zapytała Lala.
 - Nie. Ale truskawkowo-czekoladowe – odpowiedział Leck.
 - Ble!!! - krzyknęła Pri.
 - Chcesz pieniążek Ble*? – zapytała mama.
 - Spróbujcie, kuzynki-marudy – powiedział Leck.
Kuzynki tak dużo zjadły, że bolały im brzuchy.
 - Pójdźcie na podwórko – zaproponowała mama.
Leck pokazał swoim kuzynkom wszystko na podwórku, a one na wszystko mówiły ,,Nieładne, my mamy pałac dla lalek” i śmiały się. Leckowi się kręciło w głowie.
 - Pora spać! – zawołała mama.
 - Nie chcemy spać, chcemy denerwować Lecka! – zawołały kuzynki.
 - Denerwujecie Lecka?!
 - Nie, tylko kasłałyśmy.
 - DO ŁAZIENKI UMYĆ ZĘBY!!! - Krzyknął tata.
 - Ale my nie mamy szczoteczek do zębów – odpowiedziała Kania.
 - To umyjcie ogonami – wściekł się tata.
 - Mój ogon jest brudny – odpowiedziała Tesa.
 - To pod prysznic.
 - Nie lubię prysznica – i poszła.
 - Ja chcę się kąpać – przyszedł Leck.
 - No dobrze, Lecku, ty pierwszy, a wy – teraz mówił do kuzynek – jak dalej będziecie się tak zachowywać, wykąpiecie się w stawie!
 - A wanny nie macie? – zapytała Dira.
 - Tylko dla dzidziusiów, kąpiemy w niej Bisa.
Spróbowała wejść do wanienki Bisa i … Utknęła!  W tym samym czasie Leck się wykąpał, przebrał się i umył zęby. Zobaczył że tata usiłuje wyciągnąć Dirę za pomocą kija od miotły. Przyszła mama z Bisem na rękach.
 - Iś ce si kapac – powiedział Bis.
Mama oddała Bisa Leckowi, a sama pomagała tacie wyciągnąć Dirę z wanienki Bisa i udało się!
 - No dobra – odrzekł tata, gdy kąpano Bisa. – Kuzynki do stawu!
Leck się zaśmiał i poszedł do salonu na bajkę, a kuzynki ledwo na nie zdążyły. Ale i tak na nie marudziły, bo dla nich były nieciekawe. A gdy wszyscy szli spać, okazało się, że było za mało łóżek i tata musiał pójść na strych po stare łóżka, ale i tak Maja i Ania musiały spać na podłodze, co im nie przeszkadzało. Leck po tym wyczerpującym dniu ledwo chodził a kuzynki się z niego śmiały. Doszedł jednak do łóżka, a gdy zasypiał, usłyszał bardzo głośne:
 - ŁÓŻKA SĄ NIEWYGODNE!!! ZA TWARDE MATERACE, ZA MAŁO PUCHU W PODUSZKACH, I KOŁDRY ZA CIENKIE! – wrzeszczały kuzynki.
 - Tak, na wszystko muszą marudzić – szepnął Leck do swojego pluszowego misia i zasnął.


 *Ble - pluszlandzka waluta pieniężna. Wartość - 10 zł.

Opowieść 1: Kłopoty

Pewnego dnia Leck wrócił ze szkoły do domu. Chwilę później zadzwonił telefon.  Mama Lecka odebrała, a po rozmowie natychmiastowo spochmurniała.
- Zła wiadomość. Kuzynki przyjadą.
- Kiedy, na jak długo, dlaczego ? – pytał Leck
- Jutro, na długo. Nie wiem jak długo. Być może w ogóle już tu zostaną, bo ich rodzice umarli.
-Jak to? Dwanaście wrzaskliwych kuzynek, i to na długo? Mówiłaś mi że one są okropne! Ja nie chcę! Dlaczego przyjadą?
- Już mówiłam – I poszła gotować obiad. Leck pomyślał „O nie! 12 Cynamonek w jednym domu Blacków? To okropne" I poszedł do sióstr-bliźniaczek: Ani i Mai.


   Wszedł na strych (mieli tam pokój) i otworzył drzwi. Ania i Maja bawiły się ich kolejką.
 - Maju, Aniu, jutro przyjadą nasze Cynamońskie kuzynki! - krzyknął zdenerwowany Leck. - Musimy sprzątać! - dodał po chwili. Zeszli na dół, wzięli rzeczy do sprzątania i Leck poszedł do kuchni grzecznie sprzątać, ale Maja i Ania nie chciały. Trochę zamiotły w salonie, po czym usiadły na kanapie i włączyły telewizor, a tam był mecz ich ulubionego klubu piłkarskiego. Właśnie strzelili gola, gdy nagle...
 - WRACAĆ DO PRACY! - wrzasnął Leck. Maja niechętnie wyłączyła telewizor i pozbierała śmieci, a Ania wyjęła z łóżeczka Bisa, ich maleńkiego braciszka z łóżeczka. I on - ku ich zaskoczeniu - wziął gąbkę i umył podłogę. Skończyli tuż przed powrotem taty. Pracował w Fabryce Mąki ,,Młyn", jako ekspert od opakowań na mąkę, niestety, ta praca nie zapewniała dużych zarobków, ale udawało się utrzymywać swoją rodzinę.
 - Wróciłem! - zawołał - i dostałem podwyżkę!
 - Tato, jutro przyjadą kuzynki! - krzyknął Leck.
 - Wiem. Jakoś to będzie. Pójdę na strych i przyniosę stare krzesła. Chyba wystarczy na nie wszystkie. Łóżka też tam są schowane. Poradzimy.
Zjedli obiadokolację w milczeniu, ale w myślach mieli tylko nieszczęsne kuzynki. Nawet biedny Bis. Przestraszył się wizji okropnych Cynamonek, które przyjechały tylko po to, by zniszczyć ich piękne życie. Zaczął płakać.
 - Nie płacz Bisiu - pogłaskała go mama - Jakoś to będzie - dodała, widząc strach w oczach jej dzieci. Spojrzała na zegar. - Już późno. Umyjcie się, włóżcie piżamy i idźcie spać. Musicie wstać w dobrym humorze. - Poszli na górę i zrobili to co mama kazała
 - Dobranoc!



Wprowadzenie

Na początku napiszę o kim będę pisał. O małym czarnym szczurze o imieniu Leck (czytaj Lek) i nazwisku Black. Zwykle mówi się, że czarne szczury przynoszą pecha, ale to nie tyczy się jego. Nasz szczur mieszka w Ralmanie, czyli w stolicy państwa Blacków.
Leck nie mieszka w wspaniałym domu, tylko w niewielkim, pomarańczowym domku. Ma 10 lat i lubi grać w piłkę nożną. oto on:

Mapa południowej części Pluszlandii