Pewnego dnia Leck wrócił ze
szkoły do domu. Chwilę później zadzwonił telefon. Mama Lecka
odebrała, a po rozmowie natychmiastowo spochmurniała.
- Zła wiadomość. Kuzynki
przyjadą.
- Kiedy, na jak długo, dlaczego ? – pytał Leck
- Jutro, na długo. Nie wiem jak długo. Być może w ogóle już tu zostaną, bo ich rodzice umarli.
-Jak to? Dwanaście wrzaskliwych kuzynek, i to na długo? Mówiłaś mi że one są okropne! Ja nie chcę! Dlaczego przyjadą?
- Już mówiłam – I poszła gotować obiad. Leck pomyślał „O nie! 12 Cynamonek w jednym domu Blacków? To okropne" I poszedł do sióstr-bliźniaczek: Ani i Mai.
- Kiedy, na jak długo, dlaczego ? – pytał Leck
- Jutro, na długo. Nie wiem jak długo. Być może w ogóle już tu zostaną, bo ich rodzice umarli.
-Jak to? Dwanaście wrzaskliwych kuzynek, i to na długo? Mówiłaś mi że one są okropne! Ja nie chcę! Dlaczego przyjadą?
- Już mówiłam – I poszła gotować obiad. Leck pomyślał „O nie! 12 Cynamonek w jednym domu Blacków? To okropne" I poszedł do sióstr-bliźniaczek: Ani i Mai.
-
Maju, Aniu, jutro przyjadą nasze Cynamońskie kuzynki! - krzyknął zdenerwowany
Leck. - Musimy sprzątać! - dodał po chwili. Zeszli na dół, wzięli rzeczy do
sprzątania i Leck poszedł do kuchni grzecznie sprzątać, ale Maja i Ania nie
chciały. Trochę zamiotły w salonie, po czym usiadły na kanapie i włączyły
telewizor, a tam był mecz ich ulubionego klubu piłkarskiego. Właśnie strzelili
gola, gdy nagle...
-
WRACAĆ DO PRACY! - wrzasnął Leck. Maja niechętnie wyłączyła telewizor
i pozbierała śmieci, a Ania wyjęła z łóżeczka Bisa, ich maleńkiego
braciszka z łóżeczka. I on - ku ich zaskoczeniu - wziął
gąbkę i umył podłogę. Skończyli tuż przed powrotem taty. Pracował w Fabryce
Mąki ,,Młyn", jako ekspert od opakowań na mąkę, niestety, ta
praca nie zapewniała dużych zarobków, ale udawało się utrzymywać
swoją rodzinę.
-
Wróciłem! - zawołał - i dostałem podwyżkę!
-
Tato, jutro przyjadą kuzynki! - krzyknął Leck.
-
Wiem. Jakoś to będzie. Pójdę na strych i przyniosę stare krzesła. Chyba
wystarczy na nie wszystkie. Łóżka też tam są schowane. Poradzimy.
Zjedli
obiadokolację w milczeniu, ale w myślach mieli
tylko nieszczęsne kuzynki. Nawet biedny Bis. Przestraszył się
wizji okropnych Cynamonek, które przyjechały tylko po to, by
zniszczyć ich piękne życie. Zaczął płakać.
-
Nie płacz Bisiu - pogłaskała go mama - Jakoś to będzie - dodała,
widząc strach w oczach jej dzieci. Spojrzała na zegar. - Już późno.
Umyjcie się, włóżcie piżamy i idźcie spać. Musicie wstać w dobrym humorze.
- Poszli na górę i zrobili to co mama kazała
-
Dobranoc!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz